ŚMIGUS-DYNGUS – SKĄD TA NAZWA??

Nazwę Śmigus językoznawcy kojarzą z niemieckim Schmackostern, wyrazem nazywającym czynność smagania, który został zapożyczony przez języki zachodniosłowiańskie (por. czes. Szmerkous, Szmigustr).

Czasownikiem pochodnym od tych wyrazów jest też polskie śmigać, które może dziś oznaczać nie tylko czynność smagania, ale też wprawiania czegoś w szybki ruch (por. śmigło, śmigłowiec). Nazwa ta odnosi się do niemalże zapomnianego w Polsce pogańskiego rytuału uderzania się wierzbowymi witkami dla zdrowotności i płodności. Praktykowano go wśród Słowian, w czasie Jarych Godów, jednak był on znany także innym, indoeuropejskim ludom. Wierzenia związane z tym rytuałem odnoszą się do pradawnej symboliki wierzby, która dla Słowian jest przede wszystkim drzewem o nadspodziewanej płodności.

Smaganie się witkami musiało mieć określony porządek – panny i kawalerowie smagali się wzajemnie, po to by obdarzyć się zdrowiem, witalnością i płodnością. Wierzono, że takie smaganie nie tylko ułatwiało kobiecie zajście w ciążę, ale też podnosiło męskie libido.

Podobnie ma się sprawa z drugim członem ludowej nazwy Poniedziałku Wielkanocnego. Językoznawcy, wyraz Dyngus zgodnie wyprowadzają od słów niemieckich. Najczęściej Dyngusa łączy się z czasownikiem nazywającym czynność wykupywania się, niem. dingen. Czasem jednak Dyngusa łączy się też z niem. dünguuss znaczącym kałamarz lub chlust wody.
Polacy z czasem przejęli po prostu niemieckie nazewnictwo, które wyparło rodzime nazwy, takie jak: lejek, oblewanka, polewanka.
Dla dawnych Słowian oblewanie się wodą miało jasno określoną symbolikę – zapewniało bardzo szeroko rozumianą płodność. Przyjęcie chlustu wody zapewniało człowiekowi zdrowie, czystość i witalność, podobnie zresztą jak ziemi, która przy okazji tego typu zabawy również była oblewana. Wśród Słowian południowych znana była praktyka oblewania Perperuny, polegająca na bardzo sowitym, rytualnym oblaniu wybranej dziewczyny z wioski, która na czas obrządku stawała się Perperuną – personifikacją bogini deszczu, małżonki samego Peruna, nazywanej także wśród słowiańskiego ludu Dodolą. Czyniono to po to, by sprowadzić deszcz, który zapewni urodzaj w polu, bo rytualne lanie wody miało zapewnić Słowianom nie tylko liczne gromadki dzieci, ale też ogrom zbiorów.
Z czasem, chrześcijanie zwyczaj ten zaczęli interpretować po swojemu. Skojarzyli go z magiczną mocą wody święconej, obmyciem z grzechów, a także ze wspomnieniem chrztu Polski. Wśród prostego ludu Śmigus-Dyngus przetrwał przede wszystkim jednak jako radosna swawola, niemająca nic wspólnego ze wspominaniem czegokolwiek (za slawoslaw.pl).